poniedziałek, 5 marca 2012

Recenzja podkładu z CLINIQUE i moje dywagacje ;P



W styczniu zachciało mi się nowego podkładu, udałam się więc do Douglasa pooglądałam potestowałam. W końcu  (pod wpływem tamtejszej kosmetyczki) postanowiłam wypróbować  CLINIQUE redness solutions. Podkład został nałożony na moją twarz w najjaśniejszym odcieniu (01 calming alabaster), poprzeglądałam się w zwierciadełku, pokręciłam noskiem, bo wydawał mi się ciut za ciemny i ruszyłam w miasto.  Początkowo wykorzystywałam każdą okazję, żeby obejrzeć jak ta maziajka się sprawuje, ale w natłoku  szybko o całej sprawie zapomniałam.


Do domu wróciłam po ok. 7 godz. od nałożenia kosmetyku i…
WOW!!
Naprawdę zrobił na mnie spore wrażenie, nadal się trzymał jako tako  twarzy co już było dla mnie szokiem, a do tego cera wyglądała w miarę świeżo. Nie miałam pudru  a nie świeciłam się jak pastowana posadzka, co po całym dniu mam zwykle zagwarantowane.
Następnego dnia poleciałam go kupić! Bagatela 135zł. Zwykle płaczę rzewnie jak  mam tyle wydać na pojedynczą rzecz ale tym razem czułam, że to jest właśnie TO!



CO I JAK:
-podkład CLINIQUE redness solutions liczy sobie 30ml

-na pudełku jest napisana następująca fraza: podkład natychmiast zmniejsza widoczność zaczerwienień i poprawia koloryt skóry. Jak napisali tak, moim zdaniem, robi.

-ma filtr przeciwsłoneczny SPF 15

-cena to 135 zł za co duże buuuu

-krycie: średnie, można je stopniować jednak tu szalu nie ma

-konsystencja: podkład jest lejący, wodnisty ale nie spływa i przyjemnie się go aplikuje. Wspomniałam, że wydał mi się za ciemny jednak po paru chwilach pięknie stapia się ze skórą



-opakowanie to śliczna zielona buteleczka ze srebrną nakrętką. Jest nieprzeźroczyste przez co nie widać zużycia, mi to nie przeszkadza, przez to wygląda schludniej. Aplikuje się przez niewielki dziubek, konsystencja produktu sprawia, że jest to praktyczne i dobrze funkcjonuje 


    
-trwałość baaardzo dobra, spokojnie wytrzyma 6 godzin a nawet dłużej, schodzi równomiernie, nawet moje tendencje do dotykania twarzy, zwłaszcza brody specjalnie mu nie szkodzą

SKŁAD:

 Podkład zdecydowanie przypadł mi do gustu i ufam mu na tyle, że stosuje go w sytuacjach, kiedy muszę wyglądać dobrze przez wiele godzin. Na co dzień trochę mi go szkoda ;) Cena robi swoje.
Czy kupię go ponownie? Ech no właśnie, muszę się z tym przespać, przetrawić i kto wie.
Pozdrawiam was jak zawsze cieplutko i życzę miłego tygodnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz